Dzisiaj jest: 16.4.2024, imieniny: Bernarda, Biruty, Erwina

❗️Piotruś prawie umarł przy narodzinach... Mama wychowuje go samotnie. Pomocy!

Dodano: 2 lata temu Czytane: 256 Autor:
Redakcja poleca!

Walczę o zdrowie Piotrusia, mojego synka. Nasza walka trwa już prawie siedemnaście lat...

❗️Piotruś prawie umarł przy narodzinach... Mama wychowuje go samotnie. Pomocy!

Opis zbiórki

Walczę o zdrowie Piotrusia, mojego synka. Nasza walka trwa już prawie siedemnaście lat... Dzień narodzin synka prawie stał się dniem tragicznej śmierci – jego i mojej. Piotruś urodził się prawie martwy. Udało się uratować jego życie, ale śmierć zostawiła na nim piętno w postaci ciężkiej niepełnosprawności. Zostałam z synkiem zupełnie sama. Błagam o pomoc, chcę dać mu szansę na normalne życie, ale bez Ciebie nie będzie to możliwe!

Miałam mieć zdrowe dziecko, pełną rodzinę. Cóż, jak to mówią – jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, powiedz mu o swoich planach… Dziś na placu boju jesteśmy tylko my dwoje – Piotruś, który jest całkowicie zależny od opieki drugiej osoby - i ja, jego mama. Synek ma padaczkę, Dziecięce Porażenie Mózgowe, uszkodzony wzrok… Jestem z nim przez 24 godziny na dobę, jest całkowicie zależny ode mnie.

 

Dzień porodu już mi się nie śni. Już nie zastanawiam się, co by było, gdyby… To nie ma sensu. Książkowa ciąża, przyszykowana wyprawka. A potem, w ciągu jednej chwili, koniec. Krwotok pojawił się, kiedy byłam sama w domu. Ledwo wykręciłam numer 112. Odklejone łożysko. Piotruś był niedotleniony, wykrwawiony, reanimowano go przez 45 minut. Kilkanaście dni był zaintubowany…

Od tego momentu skończyło się życie, jakie znałam, a zaczęło inne – jako mamy ciężko niepełnosprawnego chłopca. To opiece nad Piotrusiem jest teraz podporządkowane moje życie. Nie traktuję tego jako poświęcenie. Nie. To moje ukochane dziecko. Synek jest dla mnie wszystkim – moim słońcem, moim światem. Przychyliłabym mu nieba, ale moja miłość nie wystarczy. Ona nie zapewni Piotrusiowi sprawności, nie zabierze bólu…

 

Piotruś jest rehabilitowany od trzeciego miesiąca życia. Wszystko, co innym dzieciom przychodzi normalnie, nam udaje się osiągnąć tylko przez ciężką, bolesną, intensywną rehabilitację. Najgorszego przeciwnika poznaliśmy jednak dopiero później - padaczka... Straszna choroba, która atakowała nas tyle razy. Widok dziecka, którego ciało wykręca się w drgawkach, którego oczy rozwarte są w przerażeniu, znajdującego się w bezpośrednim stanie zagrożenia życia - do tego nie można się przyzwyczaić...

Padaczka niszczyła wszystko, co udało nam się wypracować... Sprawiała, że mózg Piotrusia podczas ataku stawał się niesprawny, a potem długo musiał się regenerować. Przynosiła też bezsilność i rozpacz, gdy patrzyłam na cierpienie własnego dziecka. Na szczęście rozpoczęliśmy leczenie przy pomocy komórek macierzystych, które daje dobre rezultaty u dzieci chorych neurologicznie. Przeszczep komórek ma odbudować to, co uszkodzone w mózgu.

Synek ma za sobą kilka cykli leczenia... To dzięki Wam Piotruś mógł kontynuować terapię komórkami macierzystymi oraz korzystać z bardzo intensywnej rehabilitacji. Wszystko po to, by jego życie było pozbawione bólu, by mógł się z niego cieszyć na miarę swojej niepełnosprawności. Nadal cieszymy się okresem bez napadów padaczki i przesypianymi nocami. Dla nas to są wielkie sukcesy. Bez Waszej pomocy to byłoby niemożliwe... Gdy porównuję stan Piotrusia sprzed kilku lat a teraz, mam wrażenie, że to zupełnie inne dziecko. 
 

Leczenie musi jednak być kontynuowane! Piotruś jest nastolatkiem, to trudny czas dla dzieci chorych neurologicznie i boję się, że padaczka powróci. Przy ciężkim porażeniu mózgowym bardzo ważna jest też rehabilitacja - tylko ona sprawia, że życie nie jest cierpieniem. Potrzebny jest nam też sprzęt, który ułatwi codzienne funkcjonowanie - podnośnik sufitowy, który pozwoli na przenoszenie Piotrusia z wózka na łózko i do łazienki, potrzebny jest tam też wózek inwalidzki kąpielowy, sprzęt do terapii wzroku, mata do hydroterapii... Wszystko po to, by ułatwić Piotrusiowi życie, a mi opiekę nad nim.

Po raz kolejny jestem pod ścianą i muszę prosić o pomoc. Nauczyłam się pokonać wstyd, bo wiem, że robię to dla mojego ukochanego dziecka. Jeśli ja nie zawalczę o Piotrusia, nie zrobi tego nikt... Muszę zrobić wszystko, żeby uchronić go przed cierpieniem. Po raz kolejny ze ściśniętym sercem zwracam się do Ciebie o pomoc. Proszę, zostań naszym Dobroczyńcą i daj Piotrusiowi szansę...
 

Olga - mama Piotrusia


WESPRZYJ NA SIEPOMAGA.PL

Źródło: https://www.siepomaga.pl/dlapiotrusia
Polecane
Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.
Dołącz do naszej grupy na FACEBOOKu - kliknij w ten pasek ------------------- zainteresowanych promocją na naszej stronie na Facebooku prosimy o kontakt na email: admin@lupka.online